O idee fixe w kwartalniku “Inne Sfery”

No, niedokładnie “piszą o nas”, bo my piszemy o nas. Poniższy tekst ukazał się w dziesiątym numerze kwartalnika “Inne Sfery” we wrześniu 2012 r.

Zachodzące słońce lśni czerwono w szybach biurowców, oświetla łagodnie bryłę odrestaurowanego Pałacu Kultury, błyszczy na karoseriach mknących estakadą automatycznych samochodów. Na tle ciemniejącego na wschodzie nieba coraz ostrzej rysują się holoreklamy i panele reklamowych wyświetlaczy. Dziesięciomilionowa Warszawa przygotowuje się do piątkowego wieczoru. Tłumy przedstawicieli klasy próżniaczej zbierają się do wyjścia “w miasto”, w poszukiwaniu tanich piguł, chętnych objęć czy ekstatycznego tańca w klubie: jakiegokolwiek sposobu na oderwanie się od codzienności ciasnego przydziałowego mieszkania i wstrętnego w smaku przydziałowego jedzenia. Ulice już na nich czekają – fikserzy z obietnicami w kieszeniach, policja w gotowości na zamieszki. Zaczyna się kolejny weekend gorącego lata 2045 roku.

Idee fixe to gra fabularna w ponurej przyszłości totalitarnego nadzoru. Prawo do prywatności, dostępu do informacji, swobodnej wypowiedzi – wszystkie rozmyły się gdzieś, stopniowo zdemontowane w imię bezpieczeństwa narodowego i planetarnego. Burzliwa historia pierwszej połowy XXI wieku – wojna z wrogą obcą cywilizacją, a potem trzecia wojna światowa – wywróciła świat do góry nogami, przesuwając granice, tworząc i rozbijając sojusze oraz, co najważniejsze, zmieniając światopoglądy. Zwykli szarzy ludzie, skonfrontowani z przerażającą rzeczywistością zagłady z kosmosu, gotowi byli oddać całą odpowiedzialność za swe losy w ręce polityków i wojskowych, a ci skwapliwie skorzystali z okazji. Dwadzieścia lat po wygranej wojnie z Obcymi i dziesięć po zakończeniu trzeciej wojny światowej na Ziemi ponownie zapanował spokój – ale żelazny uścisk aparatu nadzoru nie zelżał.

Rzeczywistość połowy XXI wieku zawdzięcza swój wygląd przede wszystkim Wojnie z Obcymi. Pośpiesznie przygotowywana doktryna obronna zakładała skupienie ludzkości w błyskawicznie rozbudowywanych miastach i porzucenie niemożliwych do obrony małych osiedli. Oznaczało to przesiedlenia na masową skalę: mieszkańcy tysięcy mniejszych miast stali się nagle uchodźcami pozbawionymi dorobku życia. Przesiedlonych należało objąć opieką, zapewnić im dach nad głową, żywność, rozrywkę i choćby symboliczną ochronę. Miasta podzielono na strefy bezpieczeństwa, pojawiły się ogromne wysokościowce mieszkalne i państwowe punkty dystrybucji podstawowego zaopatrzenia. Miliony ludzi przywykły powoli do ciasnych mieszkań oraz racji żywnościowych i aktywizyjnej rozrywki za darmo – a także do wszechobecnego aparatu nadzoru.

W świecie idee fixe “System” nie jest punkowym hasłem, ale codziennością. Dwa podstawowe urządzenia elektroniczne, które każdy zawsze ma przy sobie – karta identyfikacyjno-płatnicza i telefon komórkowy – umożliwiają rutynowy i bezlitosny wgląd w życie każdego obywatela. Czego nie dojrzą kamery zawieszone na słupach, budynkach i sygnalizacji na skrzyżowaniach, zauważą oczy policyjnych dron, bezpilotowych pojazdów latających. Z podsłuchanych rozmów, zapisów płatności, billingów telefonicznych i nagrań wideo powstaje ciągle aktualizowany obraz populacji – ogromne miasta zostały zamienione w panoptykony, w których każdy ruch znajduje się pod nadzorem. Wszystko to oczywiście dla dobra populacji, zapewnienia skutecznej dystrybucji dóbr, ochrony przed przestępczością, terrorystami i zwykłymi zdarzeniami losowymi.

Jednak wbrew stanowczym oświadczeniom ministrów i komendantów, system nadzoru nie jest idealny. Wbrew wielkim planom, system nie sięga wszędzie – a co ważniejsze, nie jest w stanie przetrawić i skorelować wszystkich zebranych danych. Doskonałe, bezbłędne przetwarzanie danych jest nieosiągalnym ideałem. Pomyłki systemów analitycznych sprawiają, że przestępstwa pozostają nierozpoznane albo obciążają zupełnie niewinnych ludzi, rujnując życia dzięki urokom analizy statystycznej. Takie sytuacje, koszmarne dla poszkodowanych, dodatkowo przypominają wszystkim, że powtarzane regularnie hasło “niewinni nie mają się czego obawiać” to mit. System jest niedoskonały, a nieruchawy aparat państwowy naprawia te niedoskonałości bardzo powoli.

Połączenie tych dwóch czynników umożliwia istnienie szarej strefy: pola dla przekrętów i nielegalnych interesów, a także życia z zachowaniem chociaż odrobiny prywatności. Miejsce dla Bohaterów Graczy jest właśnie w tej szarej strefie. Gracze wcielają się w przekręciarzy, ulicznych cwaniaków załatwiających podejrzane interesy na ulicach Warszawy. Poruszają się na samej granicy prawa, a także poza nią, nie tylko “w pracy”, ale i w życiu codziennym. Postacie graczy żyją na co dzień w “drugim obiegu”, świadcząc nie całkiem legalne usługi, dostarczając nie całkiem legalnych towarów, a czasami nawet robiąc coś dobrego dla ludzi, którzy nie mogą liczyć na pomoc “państwa prawa”.

Prócz drugiego obiegu – świata w martwym polu kamer – jest jeszcze trzeci poziom: rzeczywistość spisków i konspiracji. Znany postaciom i przedstawiony graczom obraz świata jest przekłamany, a poza Systemem działają nie tylko mniejsi i więksi przestępcy, ale także potężne siły starające się kontrolować całą historię. Bohaterowie Graczy zaczynają kariery w błogiej nieświadomości podskórnych prądów krążących pod znaną im powierzchnią świata, ale czasem wystarczy jeden niewłaściwy krok, aby zacząć spadać w głąb króliczej nory. A po drugiej stronie lustra świat wygląda zupełnie inaczej: Cenzorzy pilnują, aby postęp naukowo-techniczny nie wykroczył poza arbitralnie ustalone granice. Rozsiane po całym świecie komórki nanoanarchistycznego podziemia pracują nad odtworzeniem i zrozumieniem technologii najeźdźców z Kosmosu. Apokaliptyczne kulty oddają cześć Obcym i pragną w imię zemsty kontynuować ich dzieło zniszczenia. Weterani Wojny z Obcymi prowadzą własną krucjatę, wyszukując i eliminując agentów kosmicznego Wroga.

Dowolna z tych grup może być albo żałosną karykaturą, albo zagrożeniem na skalę planetarną, albo ostatnią nadzieją ludzkości – zależnie od decyzji Mistrza Gry. Rozpoczynając prowadzenie idee fixe, MG może wybrać jedną z czterech wersji spiskowej teorii dziejów, z których każda rzuca nieco inne światło na “oficjalną” historię przedstawioną.

Pomysł na totalitarną Polskę przyszłości wziął się głównie z klasycznej polskiej science fiction: nietrudno zauważyć w świecie idee fixe inspirację takimi klasykami jak “Limes Inferior”, “Paradyzja” czy “Twarzą ku ziemi” i nawiązania do nich. Drugim źródłem była obserwacja otaczającej rzeczywistości. Przez cały czas powstawania idee fixe (a było to ładnych dziesięć lat pracy) obserwowaliśmy działania wyraźnie zmierzające ku zacieśnieniu państwowej i korporacyjnej kontroli nad obywatelami i konsumentami. Pojawiały się kolejne propozycje ustaw ograniczających swobody obywatelskie, a zwiększających uprawnienia służb: wystarczy przyjrzeć się takim inicjatywom jak próby ograniczenia dostępu do kryptografii, DMCA (Digital Milennium Copyright Act) czy z nowszej historii SOPA albo ACTA. Aparat nadzoru powstaje po kawałku, budowany na naszych oczach, w imię bezpieczeństwa narodowego, ochrony praw autorskich, zapobieganiu przestępczości.

Historia idee fixe obfituje w dramatyczne zmiany o niesłychanej skali – Wojna z Obcymi, trzecia wojna światowa, miliony ofiar, miliardy przesiedlonych na całym świecie. W każdej telewizji obrazy zniszczenia, w każdej głowie strach. Użyliśmy tych apokaliptycznych wydarzeń jako pretekstu, który uzasadniłby inne poukładanie mapy świata, a także drastyczną renegocjację wzajemnych stosunków między państwem i obywatelami. Sądziliśmy przy tym, że nic mniejszego niż dwie ogromne wojny nie wystarczy. 11 września pokazał, że mocno przeszacowaliśmy siłę bodźców, których trzeba użyć, żeby przeorganizować świat. Okazuje się, że do demontażu instytucji państwa prawa wystarczy odpowiedni historyczny moment i stosunkowo niewielki pretekst. Z przykrością obserwujemy, jak elementy świata opisanego w idee fixe stają się naszą codziennością, jak świat zmierza w stronę permanentnego stanu wyjątkowego, ciągłego panoptycznego nadzoru usankcjonowanego specustawami.

Uczyniliśmy Polskę główną areną poczynań graczy z kilku powodów. Przede wszystkim polskie klimaty znamy najlepiej. Nie bez znaczenia był też fakt, że – o ile mi wiadomo – nie ma na rynku żadnego innego systemu dziejącego się właśnie u nas. Poza tym Polska ma charakterystyczną atmosferę kraju, gdzie nawet aparat opresji działa na pół gwizdka. Nakłada to na dystopijną wizję przyszłości filtr bylejakości, przymrużonego oka, “co się będziesz przejmował” – a bez takiego podejścia totalitaryzm byłby nie do zniesienia (i byłby całkiem niegrywalny). Ten polski sznyt daje też pewną nadzieję: jeśli nadejdą czasy kamery na każdym rogu ulicy, kontroli informacji, korespondencji i zgromadzeń, to znajdziemy w tym molochu szczeliny.

Nadal pracujemy nad idee fixe. Planujemy wypuścić trochę materiałów uzupełniających (między innymi oficjalną przygodę startową), powstaje też kolejna wersja podręcznika: w zasadzie w każdym następnym czytaniu znajdujemy jakieś drobiazgi do poprawienia. Tempo i kierunek dalszego rozwoju zależeć będzie głównie od wolnego czasu, a także od zainteresowania publiczności.

Zapraszamy na stronę http://ideefixe-rpg.pl, gdzie publikujemy system, materiały dodatkowe i opowiadania ze świata idee fixe, a także zapowiadamy prezentacje na konwentach.

Published by

evilkya

poledancing here

Leave a Reply