Wprowadzenie do panoptykonu

Podpowiedzieli mi, że blog idee fixe to dobre miejsce na opisywanie tych wszystkich sytuacji, które przybliżają nasz świat do świata opisanego. Warto spróbować.

Rzuciła mi się w oczy reklama “telefonu dla dzieci”, małego urządzonka zaprojektowanego jako kid-friendly. Projektant najwyraźniej zasugerował się obecnymi na rynku tzw. telefonami dla seniorów i uprościł urządzenie do bólu, jednocześnie odzierając je z większości atrakcyjnych funkcji – nie ma dotykowego wyświetlacza, więc nie ma też Angry Birds.

Są za to opcje kontroli rodzicielskiej. Przydzielona rodzicowi pełna kontrola nad listą kontaktów, a zatem i prawo do decydowania, z kim dziecko będzie rozmawiać przez telefon to najmniej inwazyjna z dostępnych opcji. Dzięki pokładowemu GPSowi rodzic (czy inny tam uprawniony użytkownik) może też dostawać updaty miejsca przebywania dziecka (w postaci wiadomości z linkiem do mapki, bardzo user-friendly) oraz – to mnie zwłaszcza ujęło – zdalnie włączyć mikrofon i podsłuchiwać.

Takie urządzenie jest ucieleśnieniem znanej leninowskiej maksymy przedkładającej kontrolę nad zaufaniem. Warto zastanowić się tak na marginesie nad wychowawczą wartością takiego sprzętu oraz dynamiką, jaką wprowadza ono w układ rodzic-dziecko, jednak ja zasadniczo nie o tym.

Producent na swojej stronie pisze, że dzięki takiemu urządzeniu dziecko wchodzi w “świat komunikacji mobilnej” łagodnie, że “uczy się zasad komunikacji”. Nie wspomina natomiast – przez zapomnienie pewnie – że dziecko uczy się także, że urządzenie z którego korzysta, tak naprawdę nie należy do niego i nie na jego korzyść działa. Uczy się, że funkcja komunikacyjna jest tak naprawdę dodatkiem do możliwości podsłuchowo-lokalizacyjnych, które taki telefon oferuje. Uczy się, że ktoś zawsze może słuchać. Wydaje się, że są to ważne dla młodego człowieka lekcje, wprowadzenie do życia w systemie totalnego nadzoru. Wyobrażam sobie wprawdzie lepszy sposób na przekazanie tej wiedzy niż zrobienie z niej części codziennego życia dziecka, ale może to tylko ja. Zresztą, ja skupiłbym się raczej na krzewieniu w młodym człowieku świadomości i podpowiadaniu pomysłów, jak sobie w takim systemie wykroić kawałek prywatności. Nie jest powiedziane, że wszyscy – a w szczególności potencjalni nabywcy takich telefonów – chcą w dzieciach krzewić właśnie taką wiedzę.

Published by

witaszewski

Przemęczony autor.

Leave a Reply